sobota, 30 listopada 2013

zupa wielofasolowa w stylu meksykańskim


Nigdy nie wiadomo, skąd przyjdzie inspiracja do kolejnego dania. Kilka dni temu na profilu koleżanki, która mieszka obecnie w Nowym Jorku, pojawiło się zdjęcie wielkiego worka opisanego jako "16 bean soup mix". Koleżanka zawadiacko podpisała zdjęcie pytaniem "a ty z ilu rodzajów fasoli gotujesz zupę?". Potraktowałam to jak wyzwanie :) Dodatkowo popadłam w nostalgię, przypominając sobie regionalne półki w nowojorskich supermarketach spożywczych, gdzie niezmiennie moją uwagę przyciągał regał z produktami kuchni południowoamerykańskiej. Decyzja zapadła - gotuję zupę fasolową w stylu meksykańskim!

Potrzeba:
- 300-400 gram mieszanki fasoli różnych gatunków (u mnie było ich 7 rodzai w trzech kolorach i różnej wielkości)
- woda 
- olej do smażenia
- 2 cebule
- 2 marchewki
- 2 łodygi selera naciowego (ewentualnie nać selera bulwiastego)
- puszka pomidorów w zalewie
- 1 listek laurowy
- 3-4 kulki ziela angielskiego
- 2 łyżeczki soku z cytryny
- 1 łyżeczka syropu z agawy (można zastąpić cukrem)
- 1 łyżeczka suszonego oregano
- 1 ząbek czosnku
- 1/2 łyżeczki kminu rzymskiego
- 1/2 łyżeczki suszonej papryczki chili
- 1/2 łyżeczki słodkiej papryki
- 1/4 łyżeczki ziaren kolendry
- sól, pieprz do smaku
- do podania 1 pęczek natki kolendry (można zastąpić natką pietruszki)

Fasolę zalałam dwa razy większą ilością wody niż wynosiła objętość fasoli i zostawiłam na kilka godzin do namoczenia (najlepiej na całą noc). Jeśli chce się ten proces przyspieszyć, można zalać fasolę wodą w temperaturze około 60 stopni. Po namoczeniu odlałam wodę, zalałam świeżą, dodałam listek laurowy, ziele angielskie i zagotowałam fasolę. Można ją ugotować do miękkości, a jeśli ma się czas, to lepiej pozostawić ją do wystygnięcia i dopiero później ugotować do miękkości. Zagotowanie fasoli i pozostawienie jej w gorącej wodzie skraca później czas jej gotowania. W osobnym naczyniu zeszkliłam na oleju posiekaną cebulę i pokrojone w kostkę marchewkę i selera, po czym dodałam je do ugotowanej fasoli. Pomidory z puszki zmiksowałam i dodałam do garnka. Jeśli zupa byłaby za gęsta, można dodać wody. Posoliłam, doprawiłam przyprawami, sokiem z cytryny, syropem z agawy i chwilę gotowałam. Pod koniec dodałam oregano i przeciśnięty przez praskę czosnek. Na talerzu serwowałam z posiekaną natką kolendry. Uwaga - nie znosi ona dobrze wysokich temperatur, więc należy ją dodać już na talerzu, a nie wrzucać do garnka.  






poniedziałek, 18 listopada 2013

wstrząśnięta, nie zmieszana - sałatka ze szpinaku, batata i cykorii



Kolorystycznie to jesień na talerzu. Blednąca zieleń (traw), ognisty pomarańcz (liści), i złamana biel (mgieł o poranku). Gdyby zastąpić batata dynią i odjąć awokado byłoby sezonowo i całkiem lokalnie. Ale miałam ochotę na pieczone bataty, które darzę dużym sentymentem. Więc wyszło jak u amerykańskiej panny młodej - coś swojego (szpinak, cebula, orzechy), coś polskiego (cykoria), coś importowanego (bataty, awokado). Rzadko kupuję produkty spożywcze, które przemierzają ocean, ale dla niektórych robię wyjątek, bo nie da się ich niczym zastąpić, a do tego są bardzo zdrowie - patrz awokado.

Na 4 porcje:
- 2 duże bataty (można zastąpić dynią)
- 4 garści młodego szpinaku (typu "baby")
- 1 dojrzałe awokado
- 1 czerwona cebula
- 2 cykorie
- 2 garści orzechów włoskich (ilość po wyłuskaniu)
- oliwa
- olej do pieczenia
- ocet balsamiczny
- sól, pieprz

Bataty obieram i kroję w kostkę (ok. 1 cm x 1 cm), skrapiam olejem, solę, wstawiam do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni i piekę około 35 minut (do miękkości). Po 10 minutach do piekarnika wstawiam przekrojone na 4 części, skropione olejem i posolone cykorie, piekę je około 20-25 minut. W trakcie pieczenia raz mieszam bataty, a cykorie obracam. Po wstawieniu warzyw do piekarnika obieram cebule, kroję w cienkie krążki, solę, zalewam octem i zostawiam na 20-30 minut. Po upieczeniu warzyw wyjmuję cebulę z zalewy i mieszam z batatami.  Szpinak płuczę, odsączam. Warzywa układam na talerzu, jak na załączonych zdjęciach. Awokado obieram, kroję w wąskie paski i układam na szpinaku. Pozostawiony po marynowaniu cebuli ocet mieszam z oliwą, solę i polewam nim warzywa na półmisku. Orzechy zgniatam i posypuję nimi warzywa. Na koniec całość oprószam świeżo zmielonym pieprzem.



niedziela, 10 listopada 2013

pieczone gęsie nogi (w cydrze, z jabłkami, doprawione majerankiem i tymiankiem)



Nie będę oryginalna - gęsina na św. Marcina. Zgrabne hasło, chwytliwe, rymuje się, więc uległam, zwłaszcza, że się rymuje ;)

Potrzebne:
- 2 nogi gęsie
- 1,5 jabłka (u mnie duże złote renety)
- 2 małe cebule (u mnie czerwone)
- 3/4 szklanki cydru (u mnie wytrawny)
- 1 łyżeczka majeranku suszonego
- 1 łyżeczka tymianku suszonego
- sól 

Nogi natrzeć solą i włożyć do naczynia do zapiekania z przykrywką. Obok ułożyć obrane i pokrojone w ćwiartki jabłka i cebule. Posypać majerankiem i tymiankiem, dolać cydr. Wstawić do nagrzanego do 180 stopni piekarnika i piec - najpierw skórą do dołu, po godzinie obrócić nogi skórą do góry, a po kolejnej godzinie odkryć pokrywkę i piec ok 30 min do zrumienienia się skóry.

Po upieczeniu wyjąć nogi. Na dnie naczynia zostanie płyn - na wierzchu tłuszcz wytopiony z mięsa, pod nim odparowany cydr, rozpadnięte jabłka i cebule. Tłuszcz zlać do słoiczka i zachować. Przyda się np. do odsmażania nogi na drugi dzień (oczywiście, jeśli zostanie jakaś :) ). To, co zostanie na dnie naczynia przetrzeć przez gęste sito i w razie potrzeby odparować lub rozrzedzić (np. sokiem z jabłek). W ten sposób uzyskamy aromatyczny sos do mięsa.  


 





czwartek, 7 listopada 2013

zupa dyniowa nr 2 (z soczewicą i kapustą pak choi)



W tym roku po raz pierwszy doczekałam się dyni "hokkaido". Urosły z zebranych w ubiegłym roku ziarenek. O dziwo, pomimo tak dużej popularności dyni tej odmiany, trudno kupić jej nasiona. Łatwiej było o fioletową marchew niż o "hokkaido". Ale się udało. Niestety, z każdego krzaczka tylko po jednej sztuce, dlatego, wyhodowane egzemplarze traktuję z namaszczeniem i rozważnie używam ;)

Od jakiegoś czasu chodziła za mną zupa dyniowa z soczewicą. Myślałam o dodaniu do niej pomidorów, ale po przeglądzie lodówki padło na kapustę pak choi. Efekt końcowy mile mnie zaskoczył. 

Potrzebne:
- 1 mała dynia "hohhaido" (egzemplarz ok 800 gram)
- 2 średniej wielkości cebule
- 2 marchewki
- 1 pietruszka
- ok 1,5 -2 litrów wody (bulion warzywny nie jest konieczny, ponieważ zupa zawiera dostateczną ilość aromatycznych warzyw)
- 0,5 szklanki soczewicy
- 1 szklanka pokrojonej w paski kapusty pak choi (u mnie było to ok 10 sztuk młodych kapustek), można zastąpić szpinakiem
- 2 małe ząbki czosnku
- 1 listek laurowy
- olej do smażenia
- przyprawy do smaku: papryka słodka, chili w płatkach, pieprz, imbir suszony (szczypta), kmin rzymski, kolendra, gałka muszkatołowa, kurkuma
- sól
- pęczek natki kolendry lub pietruszki

Cebulę pokroić, posolić i zeszklić na oleju. Dodać pokrojoną w niedużą kostkę dynię, marchew i pietruszkę i podsmażyć. Zalać wodą (tak, aby zakryła w całości warzywa), dodać listek laurowy i gotować aż warzywa zmiękną, po czym zmiażdżyć je tłuczkiem do ziemniaków. Dodać soczewicę i gotować chwilę, aby zmiękła. Pod koniec gotowania dodać pak choi, posiekany czosnek i doprawić do smaku wymienionymi powyżej przyprawami. Na talerzu posypać natką pietruszki i/lub kolendry.





wtorek, 5 listopada 2013

ciasto marchewkowe - sposób na wykorzystanie pulpy marchewkowej z sokowirówki



Gdzieś, kiedyś czytałam, że można z powodzeniem wykorzystać pulpę marchewkową, gdy robi się sok marchewkowy w sokowirówce. Informację tę odnotowałam, ale nie zanotowałam jej. Gdy więc zaszła potrzeba, a jak wiadomo potrzeba jest matką wynalazków, postanowiłam metodą prób i błędów, znaleźć idealny przepis na ciasto z wykorzystaniem tych wartościowych "wiórów". Z tego poniższego jestem zadowolona, więc się dzielę.


Składniki:
- 2 jajka
- 2 szklanki marchewkowych wiórów
- 1 szklanka mąki orkiszowej (typ 750 lub 1050)
- 0,5 szklanki oleju (ja używam rzepakowego)
- 0,5 szklanki płynnego miodu lub syropu cukrowego o konsystencji miodu płynnego (syrop rozpuszczony w wodzie)
- 1/3 szklanki rodzynek
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
-  szczypta gałki muszkatołowej
- szczypta soli
- 1 płaska łyżeczka sody oczyszczonej
- 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
- 2 łyżki płatków owsianych do wysypania foremki

W jednym naczyniu łączymy składniki składniki sypkie, w drugim mokre. Mokre przesypujemy do sypkich i mieszamy do całkowitego ich połączenia. Dodajemy rodzynki. Ciasto przelewamy do keksownicy posmarowanej olejem i obsypanej płatkami owsianymi. Wstawiamy do nagrzanego do 180 stopni piekarnika. Pieczemy około 45-50 minut do tzw. "suchego patyczka".











poniedziałek, 4 listopada 2013

ostatnie tchnienie jesieni, czyli sałatka ze szpinakiem, marchewką i pieczonym burakiem

Szpinak wczesno-wiosenny, zwany zimowym (bo zimuje w ziemi), dzięki sprzyjającej aurze pogodowej, urósł jesienią. Taka niespodzianka w momencie, gdy sezon ogródkowy uznałam dawno za zakończony. Co prawda swoją wielkością kwalifikuje się tylko do kategorii "baby spinach", ale wolałam wyciąć większe listki już teraz, bo nigdy nie wiadomo, której nocy przyjdzie mróz. Tak ciepła jesień powoduje, że nadal można cieszyć się gruntowymi warzywami. Dla sałaty pogoda jest wręcz idealna. Dzięki temu zajadam się chrupką zieleniną, póki ma jeszcze smak i nie świeci w ciemności od nawozów. Stąd dzisiejsza sałatka.




Sałatka (jedna porcja):
- kilka listków sałaty (u mnie masłowa)
- garść młodego ("baby") szpinaku
- 2 małe marchewki (u mnie fioletowe)
- kawałek pieczonego buraki (objętościowo zbliżony do marchewki)
- garść pestek dyni
- pieprz

Dressing:
- 4 łyżki oliwy z oliwek
- 2 łyżki octu balsamicznego
- pół łyżeczki miodu (a w wersji wegańskiej syropu z agawy)



Sałatę porwać na kawałki, marchewkę i buraka pociąć na cienkie wiórki strugaczka go warzyw, a pestki dyni podprażyć na suchej patelni. Sałatę, szpinak, marchew i buraka ułożyć warstwowo. Składniki dressingu wymieszać - najlepiej w małym słoiku i polać nim warzywa. Po wierzchu posypać pestkami dyni i świeżo zmielonym pieprzem.  


piątek, 1 listopada 2013

aromatyczne klopsy w podwójnie pomidorowym sosie

Jesień coraz bardziej zaawansowana, liście z drzew opadły, warzywnik opustoszał, dni coraz krótsze i chłodniejsze można więc uznać sezon spiżarniowy za otwarty. Nadszedł czas na konsumpcję pracowicie przygotowywanych od maja słoików. Dziś przepis z wykorzystaniem sosu pomidorowego, który zrobiłam, gdy pomidory były najsłodsze i najbardziej aromatyczne. 

Klopsy aromatyzowałam rozmarynem - wyjątkowo udanym egzemplarzem, który po sezonie ogródkowym, został przesadzony do doniczki i zimuje w domu. A sos dorobił się przymiotnika "podwójnie" ze względu na użycie sosu/pulpy pomidorowej i pomidorów suszonych marynowanych. Niby ten sam składnik - pan pomidor, ale proces obróbki i dodatki diametralnie zmieniają jego smak.



Klopsy:
- 500 gram szynki wieprzowej
- 300 gram łopatki wieprzowej
- 1,5 cebuli
- 4 ząbki czosnku
- 1 jajko
- 4 łyżki bułki tartej
- ok. 2 łyżeczek posiekanych świeżych igieł rozmarynu (lub 1 łyżeczka suszonych)
- pół strączka ostrej papryczki
- sól, pieprz

Cebulę poszatkować i sparzyć lub posolić i odstawić, aby zmiękła. Mięso dać do miski i wyrabiać około 15 minut, czyli wymasować, aby klopsy były miękkie. Do mięsa dodać jajko, bułkę tatrą, cebulę, przeciśnięty przez praskę czosnek oraz posiekane zioła i papryczkę. Doprawić i dokładnie wymieszać. Klopsy formować zamoczonymi w zimnej wodzie rękami i wrzucać do wrzącej wody. Gotować ok 10 minut. Po wyjęciu dodać do sosu.    

Sos pomidorowy:
- ok 0,5 litra domowej roboty sosu pomidorowego lub 0,5 litra passaty pomidorowej 
(mój sos był już wstępnie przyprawiony świeżymi ziołami - bazylią, oregano, majerankiem, czosnkiem, solą i cukrem, więc jeśli używa się passaty można ją doprawić wedle uznania)
- 2 cebule
- 2 łyżki posiekanych suszonych marynowanych (w oleju i ziołach) pomidorów
- olej do smażenia

Poszatkować cebulę i podsmażyć. Aby zmiękła można podlać ją wodą, w której gotują się klopsy i poddusić. Dodać sos pomidorowy lub passatę (wówczas dodatkowo doprawić). Dodać pokrojone w drobną kostkę suszone marynowane pomidory. Do delikatnie bulgoczącego sosu włożyć klopsy i gotować ok 20 minut, aby przeszły jego smakiem.  


Mając większą ilość klopsów w sosie pomidorowym, codziennie można robić inne danie. Świetnie pasują do makaronu. Po dodaniu startych warzyw można je podać do ryżu. Jeśli się zabieli sos śmietaną, powstanie stołówkowy obiad w parze z ziemniakami ;) A moją ulubioną wersja jest zapiekanka makaronowa, warstwowa - makaron, klopsiki z sosem, mozzarella. 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...