Dziś nie będzie o gotowaniu, ale szpinaku.
Miał być na wiosnę, ale aura pogodowa sprawiła, że wyrósł późną jesienią.
I nadal rośnie.
Powoli, tuż przy ziemi, wcale nie pod osłoną.
Rośnie.
W takim miejscu warzywnika, gdzie zimowe, świecące nisko na horyzoncie słońce prawie nie dociera.
A on rośnie!
I takiej witalności w nowym roku życzyłabym sobie i Wam, którzy to czytacie.
Póki co nie piszę i jeszcze przez jakiś czas pisać nie będę. Czas pracy nastał, przyjemności na bok, na później. Na nie przyjdzie jeszcze czas.
Zazdroszcze szpinaku :)
OdpowiedzUsuńTakie kreacje natury, to tylko w sezonie jesień/zima 2013/104 ;)
UsuńCudowny młodziutki szpinak. Gdybym wiedziała, że będzie taka pogoda też bym posiała:)
OdpowiedzUsuńTo jest szpinak ozimy, więc posiałam go z myślą o tym, że będzie na wiosnę. A tymczasem... :)
Usuń