Pojechałam do sąsiedniej wioski - sadowniczego zagłębia - po bluszcz na wianki (to już zupełnie inna historia). Zbieram się już do domu, gdy pada hasło: "Pani H. sprzedaje brzoskwinie po złotówce za kilogram". Trzy dni do mojego Big Day, huk roboty, ale te soczyste i słodkie owoce stanowiły nie lada pokusę. Poprosiłam więc od trzy kilogramy, które w rozmowie telefonicznej urosły do pięciu. Gdy przyjechałam na miejsce okazało się, że pani H. dopiero idzie zrywać owoce, więc przyłączyłam się do niej. Okazało się, że brzoskwinie są już niemal przejrzałe. Podczas zrywania bardzo łatwo było je uszkodzić - tak były miękkie. Widok oblepionych brzoskwiniami drzew, sok cieknący po palcach, gdy za mocno chwytałam owoce i ich słodycz sprawiły, że sad opuściłam nie z 5, ale z 15 kilogramami brzoskwiń, czyli pełną skrzynką. Malowniczy to był widok, ale tykający zegar i mocno ograniczony czas nie pozwolił nawet na chwilę zwłoki zwaną "chwilą dla reportera". Zaraz po dotarciu na miejsce zaczęłam przetwarzanie.
Brzoskwinie były tak dojrzałe, że obierałam je bez sparzania. W sumie owoców starczyło na 4 rodzaje dżemów, ciasto jogurtowe, koktajl oraz dodatek do naleśników na mleku kokosowym.
Uczestnicy dżem session:
Dżem brzoskwiniowy, klasyczny
- 1 kilogram brzoskwiń*
- 250 gram cukru
- sok z 1 małej cytryny**
Dżem brzoskwiniowy z czarną porzeczką
- 1 kilogram brzoskwiń*
- 200 gram mrożonych czarnych porzeczek
- 300 gram cukru
- sok z 1/2 małej cytryny
Dżem brzoskwiniowy z imbirem i skórką cytrynową
- 1 kilogram brzoskwiń*
- 250 gram cukru
- sok i skórka otarta z 1 małej cytryny**
- starty kawałek imbiru wielkości kciuka
Dżem brzoskwiniowy z melisą i trawą cytrynową
- 1 kilogram brzoskwiń*
- 250 gram cukru
- sok z 1 małej cytryny**
- pęczek świeżej melisy i świeżych źdźbeł trawy cytrynowej
* proporcje podaję na 1 kilogram owoców po obraniu i wypestkowaniu
** tak duża ilość soku z cytryny wynikała z faktu, iż owoce były tak bardzo dojrzałe. O zależności dojrzałości owoców i szybkości tężenia dżemów pisała Mistrzyni Przetworów Bea.
To dżem session było cyklem eksperymentów ze smakiem i konsystencją. Pierwszy z dżemów wykonałam z pokrojonych kawałków brzoskwiń, których cząstki pozostały wyczuwalne w końcowym produkcie. Do kolejnych dwóch dżemów użyłam owoców zmiksowanych, przez co po odparowaniu uzyskałam konsystencję gęstego musu. Natomiast do ostatniego z dżemów użyłam brzoskwiń niedbale zgniecionych tłuczkiem do ziemniaków. Efekt był podobny jak w przypadku owoców krojonych, z tym że uzyskałam go przy znacznie mniejszym nakładzie pracy.
Wykonanie:
Pokrojone/ zmiksowane/zgniecione owoce zasypałam cukrem, dodałam sok z cytryny (i pozostałe dodatki: skórkę z cytryny, pęczek melisy i trawy cytrynowej, imbir - w zależności od dżemu), zagotowałam. Po kilku minutach wrzenia wyłączyłam i pozostawiłam do całkowitego ostygnięcia. Następnie gotowałam aż do uzyskania oczekiwanej konsystencji. Gdy nie byłam pewna, czy dżem jest już dostatecznie gęsty, przerywałam proces podgrzewania i pozostawiałam ponownie do całkowitego wystygnięcia. Gdy dżem był gotowy, wrzący przełożyłam do wyparzonych słoików i odstawiłam do wystygnięcia. Dla pewności można dżem zapasteryzować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz