czwartek, 1 sierpnia 2013

Wcale nie trudne początki

Zaczynam, czyli zagraj ze mną w zielone.
A zaczynam nietypowo, bo od wpisu o zamrożenia czarnej porzeczki. Dlaczego i po co? Jest to bowiem wstęp do czegoś, co nastąpi później, a więc połączenia  porzeczki z aronią i zamknięcia ich razem na kilka miesięcy w słoiku. Ha, takie sprytne. Mrożenie owoców sezonowych jest świetlnym pomysłem, jeśli chce się zrobić dżem, konfiturę lub koktajl z owoców, które nie rosną jednocześnie. Mrożę więc i czekam. 

A porzeczka jest tym razem „zza płota” i to nie mojego, lecz sąsiada. Z żalem obserwowałam, jak w zeszłym roku owoce na dwóch dorodnych krzaczkach czarnej porzeczki dojrzewały, a potem powoli opadały, nie zbierane przez nikogo. Żal mi biedactw było, wiedząc, jak pysznie smakują. W tym roku moja natura zbieracza zwyciężyła ze wstydem i poszłam się zapytać, czy mogę zerwać te porzeczki. Odpowiedź była pozytywna. Godzinę i 3 kilo porzeczek zerwanych później wiedziałam już, dlaczego w sadach do zrywania używa się nie pracy ludzkiej tylko specjalnych kombajnów. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...